Wednesday, April 30, 2008


CEJROWSKI POLITYKUJE ZAMIAST PODRÓŻOWAĆ

To jeden z moich ulubionych podróżników-dziennikarzy. O ile kiedyś odstraszał mnie chamstwem w swoim WC Kwadransie, to po jego audycjach w radiowej Trójce czy przeczytaniu książek nabrałem do gościa sympatii.

Jednak Cejrowski wraca do starej śpiewki. W dzienniku.pl czytam jak to zamierza zmienić obywatelstwo na ekwadorskie, bo ma dosć wysokich podatków i zniewoleniu przez Unię Europejską.

Zamiast podróżować Cejrowski politykuje. I to głupio. Superpatriota, który woli podatki płacić za oceanem i to w kraju prawdziwie wolnym. Problem tylko w tym, że tym wspaniałym państwie ludzie prześladowani są za przekonania. Hipokryzja pełną gębą.

Przy okazji Cejrowski przypomina o swojej alergicznej niechęci do UE. Można unię lubić lub nie, ale w dyskusji warto podać merytoryczne argumenty, a nie chorobliwe uprzedzenia.

Czekam na kolejne relacje Cejrowskiego z podróży, a za przemyślenia ślicznie dziękuję.

Zdjęcie ze strony www.mazury.info.pl

Wednesday, April 16, 2008


WRACAM DO NIEZWYKŁEGO PODRÓŻNIKA KAZIMIERZA NOWAKA

Pisałem już o Kazimierzu Nowaku, ale warto wracać do tego bardzo ciekawego człowieka szczególnie, że jest dobra okazja.

Nowak przejechał Afrykę w latach 30-tych z północy na południe i z powrotem na zdezelowanym, siedmioletnim rowerze, pieszo lub konno. Do niedawna był kompletnie zapomniany, teraz na szczęście pamięć o jego dokonaniach jest odkurzana.

Warto posłuchać niedawnej audycji o Nowaku w radiowej Trójce. W wielu miejscach to mocny, wstrząsający i wzruszający materiał. Szczególnie kiedy mowa jest dlaczego Nowak wybrał się w szaloną podróż.

Zdjęcie ze strony www.onet.pl, tam też znajdziecie więcej niezwykłych zdjęć z wyprawy Nowaka

Sunday, April 13, 2008


OSZUST PISAŁ PRZEWODNIKI LONELY PLANET


Dla tysięcy ludzi podróżujących po świecie to będzie cios. Część ukochanych przewodników Lonely Planet - piszę bez nadmiernej ironii, sam zabieram je w podróże - pisał kłamca. W dodatku handlujący narokotykami.

Jak podaje TVN24, Amerykanin Thomas Kohnstamm opracował wiele przewodników z serii "Lonely Planet", m.in. po Brazylii, Kolumbii, Wenezueli, Chile, Karaibach i Ameryce Południowej.

Swoje nadużycia opisał w książce "Czy autorzy przewodników idą do piekła?". W publikacji wyznaje m.in., że handlował narkotykami, aby dorobić do niskiej pensji, oraz wbrew zasadom wydawnictwa akceptował darmowe podróże.

Teraz najlepsze:
Kohnstamm przyznał, że nigdy nie postawił stopy w Kolumbii. Przewodniki pisał z domu. Twierdzi, że na wyjazd do Ameryki Południowej dostał za mało pieniędzy.

Co teraz wyrzucić te przewodniki do kosza? I czy jest to czarna owca w ekipie LP czy może oszustów jest więcej? Wydawnictwo zapewnia, że książki oszusta są w porządku.

Okładka książki ze strony www.amazon.com

Thursday, April 10, 2008


NAGRODY "PODRÓŻY" ZA POMYSŁ, ODWAGĘ I WYTRWAŁOŚĆ

Piotr Strzeżysz przejechał rowerem ze stolicy Tybetu - Lhasy do Katmandu, stolicy Nepalu i za to dostał w środę od magazynu "Podróże" nagrodę w kategorii "Wyczyn Roku".

Podróżnik podjął nie lada wyzwanie. Jak podaje Polska Agencja Prasowa przy temperaturze sięgającej minus 30 stopni i na wysokości przekraczającej niekiedy 5000 metrów Strzeżysz pokonał tę trasę w ciągu miesiąca. - Im bardziej zbliżałem się do granicy z Nepalem, tym częściej musiałem zsiadać z roweru i po prostu go pchać - mówi Strzeżysz. Z otwartymi rękami witali go miejscowi. Nie chcieli pieniędzy za przenocowanie, a podróżnik zostawiał im polskie monety na pamiątkę.

"Podróże" dały nagrody również innym poszukiwaczom przygód. Za najlepszy pomysł wyróżnił Andrzeja i jego syna Jędrzeja Webera z Kościana: ojciec zabrał 16-letniego syna na spływ kajakowy z Krakowa do Gdańska. Z 950 km zrobili 660 i zakończyli podróż na Zalewie Włocławskim. Koszt wyprawy nie przekroczył 2 tys. zł.

Teraz "Inspiracja Roku" - tutaj laury przypadły Magdalenie Rosłonek i Dariuszowi Mitasowi, którzy przez siedem tygodni płynęli łodzią żaglową typu Orion z jezior mazurskich do Amsterdamu. Każde z nich nie wydało na podróż więcej niż 5 tys zł.

Warto wspomnieć również o Marcinie Tasarku, który na wózku inwalidzkim pokonał Wielki Mur Chiński. Jemu przypadła nagroda Johnnie Walker Keep Walking Award, dla osób, które śmiało realizują swoje zamierzenia podróżnicze.

Garść przykładów na to, że przygoda jest na wyciągnięcie ręki.

Zdjęcie Piotra Strzeżysza: http://wyprawy21.cykloid.pl



Tuesday, April 01, 2008



WSPINACZKA: NA ŚCIANIE BEZPIECZNIEJ NIŻ W SAMOCHODZIE

Tak przynajmniej twierdzi Steph Davis - mistrzyni wspinaczki wyczynowej - w ciekawym wywiadzie w Tygodniku Powszechnym. Oto fragment:


Dlaczego wspinasz się „na żywca”? Czy to zwiększa Twoje poczucie wolności?

W pewnym sensie tak. Czuję się doskonale, nie mając liny asekuracyjnej ani sprzętu wspinaczkowego. Zupełnie czysta. Innym powodem jest, że zawsze chciałam poprzez wspinanie czuć się rzeczywiście pewna siebie. A kiedy porzucisz linę i wiesz, że nie wolno ci odpaść, musisz być całkowicie pewny, gdzie idziesz, że tam dotrzesz i nie spadniesz. To jest wyrazem mistrzostwa, móc powiedzieć: wiem, że zrobię to na pewno.

Jeżeli wspinasz się z asekuracją, nigdy naprawdę nie wiesz, czy jesteś absolutnie pewny... Możesz przecież polegać na linie. Jeśli ją zostawisz, musisz być pewny!

Większość ludzi uważa to za coś bardzo niebezpiecznego, absolutne wariactwo. A Ty piszesz w „Wielkim zauroczeniu”: „Zawsze zaskakuje mnie, gdy ludzie mówią, że wspinanie jest niebezpieczne. Ja najbezpieczniej czułam się, będąc sama na trudno dostępnej ścianie lub górze”. Co więc jest dla Ciebie naprawdę niebezpieczne?

Jazda samochodem.

Miałaś wypadek za kierownicą...

Owszem, skasowałam auto. Większość ludzi akceptuje jazdę samochodem, bo niemal wszyscy jeździmy. Bardzo niewielu ludzi wspina się bez asekuracji, więc większość myśli: Ach, to takie niebezpieczne.

Czy kiedykolwiek naprawdę bałaś się podczas wspinaczki?

Zdarzało się. Ze wszystkich gatunków podłoża naprawdę najbardziej obawiam się wspinaczki w śniegu. Widziałam wiele razy potężne nawisy śnieżne, ukryte pod śniegiem szczeliny. Wielu ludzi zginęło pod lawinami. Śnieg jest nieprzewidywalny – na nic nasza zapobiegliwość.

Czułaś kiedyś strach przed śmiercią?

Wiele razy, kiedy czujesz strach, to nie wiesz przed czym. Staram się rozpoznać przyczyny i nie pozwolić, by mną kierowały. Bardziej niż śmierci obawiam się poważnych obrażeń, kalectwa. Nawet lekkie urazy, których wielokrotnie doznawałam, potrafią sprawić duży problem. A śmierć? No cóż, wszyscy kiedyś umrzemy i kto wie, co się potem wydarzy. To nie jest coś, co powinno budzić największy strach.

Na filmie Davis w akcji (Patagonia). W księgarniach jej książka Wielkie Zauroczenie (Galaktyka 2007)