Thursday, August 24, 2006

CZAS NA BORNEO

A tym samym muszę, niestety, zawiesić pisanie bloga. Z tropikalnej wyspy wracam pod koniec września i wtedy też zapraszam do czytania nowych wpisów. Jestem pewien - będzie o czym pisać.

Choć znając potęgę internetu niewykluczone, że w dżungli znajdę kawiarenkę internetową. A wtedy nieomieszkam podzielić się na gorąco wrażeniami :)

Thursday, August 17, 2006

NA DESKOROLCE PRZEZ AUSTRALIE I CO JESZCZE

Kolejny śmiałek stawia sobie wysoko poprzeczkę - 26-letni Brytyjczyk Dave Cornthwaite chce przejechać z Perth do Brisbane - czytam na Independent Online. To 6 tys. kilometrów. Dotychczasowy rekord świata to 1 500 km. na desce

Pisałem już o kobiecie, która prawdopodobnie jako pierwsza przejechała konno Australię, o pływaku, który spłynął Tamizą czy łowcy przygód, który chce pokonać Atlantyk w 35 dni. Ciekawe co jeszcze można wymyślić.

To dobrze, ze ludzie biorą się za bary ze swoim słabościami, chcą być pierwsi, przesuwają granice ludzkiego doświadczenia. Ale gdzieś umyka romantyzm dawnych przygód. Zastępuje go wyczyn. A może to naturalne kiedy człowiek był już w każdym zakątku ziemi?

Tuesday, August 15, 2006

ROWEREM PRZEZ TRZY KONTYNENTY

Ciekawa samotna wyprawa sprzed trzech lat o której przypomina sam bohater Krzysztof Rozmus na swojej stronie internetowej. Ciekawa choć jej nazwa robi apetyt na wiecej.

Rozmus podzielił trasę na cztery etapy: Europa Południowa i Bliski Wschód, Afryka Wschodnia, Nepal i Indie, Daleki Wschód. Między poszczególnymi etapami przemieszczał się samolotem. Koszt: 5700 dolarów. Duży plus za rozpisanie kosztów pobytu w poszczególnych krajach!

Warto poczytać o podróży i skorzystać z doświadczeń Rozmusa.

P.S. Dobre motto dla wszelkich podróżników (i nie tylko) - rada podesłana Rozmusowi przez Richarda Gregga, faceta, który przejechał na rowerze ponad 56 tys. km: 99% problemów istnieje tylko w Twojej głowie, pozostałe 1% rozwiązujesz na bieżąco w rzeczywistości.

Saturday, August 12, 2006

KASA CZYNI PODRÓŻNIKA?

Ciekawa dyskusja na pl.rec.turystyka.tramping - czy prawdziwym podróżnikiem jest ten kto o chlebie i wodzie próbuje odkrywać świat czy człowiek, który z wypchanym portfelem penetruje najdalsze zakątki ziemi. Jednak rzecz w tym, że to nie pieniądze decydują. Są tylko środkiem.

Moim zdaniem najważniejszy jest dobry/oryginalny pomysł na podróż, odwaga i pasja podróżnika.

Oczywiście jest wiele osób, których nie interesują podobne dywagacje. Podróżują, bo mają taką potrzebę. Nie ścigają się, nie porównują z innymi. Chłoną świat.

Dyskusja zaczęła się od wpisu Titusa o polskich przedwojennych wędrowcach. W większości zapomnianych. Obiecuje, że wrócę do nich na swoim blogu.

Wednesday, August 09, 2006

36-LETNI PRAWNIK PRZEPŁYNĄŁ TAMIZĘ

Lewis Pugh jest pierwszym człowiekiem, który dokonał takiego wyczynu. O śmiałku pisałem już 11 lipca, na sześć dni przed tym jak wskoczył do rzeki.

Nim skończył 327 kilometrowy maraton, Pugh odwiedził brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira. Poprosił go o zmniejszenie emisji węgla do powietrza o 20 procent do 2010 roku - pisze na stronie Antara News.

- Nie spodziewałem się, że będzie tak ciężko. To było moje najtrudniejsze pływanie - przyznał dziennikarzowi Lewis Pugh.

Wie co mówi. Pływał już na długich dystansach m. in. w lodowatych wodach wokół biegunów.

Ciekawe jaki cel postawi teraz przed sobą odważny prawnik.

Monday, August 07, 2006

BRYTYJKA PRZEJECHAŁA KONNO AUSTRALIĘ

Kolejna kobieta udowodniła, że świat przygód i wyczynu nie jest zarezerwowany dla twardzieli z kilkudniowym zarostem. 24-letnia Anna Hingley w towarzystwie chłopaka Johna Oswalda przyjechała bez odludny, spalony słońcem australijski interior. Konna wyprawa licząca 3150 kilometrów pochłonęła 145 dni.

Przez ten czas Anna i John zmagali się, jak pisze The Age, z obtarciami od siodła, rojami much, jadowitymi wężami i powodziami. Korzystali z sześciu koni.

Odważna dziewczyna - na codzień weterynaryjna pielęgniarka - jest najprawdopodobniej pierwszą kobietą, która pokonała Australię konno.

Podróż nie była tylko wyczynem - przyniesie 10 tys. dolarów dla organizacji charytatywnej, która przewozi chorych ludzi z odludzi do centrów medycznych.

Thursday, August 03, 2006

WYWIAD ZE ZDOBYWCĄ KOLOSA 2005

Wakacje wakacjami, ale nie ma usprawiedliwienia dla dłuższych przerw w blogowaniu :). Trzeba nadrobić zaległości. Jeśli jeszcze ktoś nie czytał zwierzeń Piotra Opaciana w Gazecie Wyborczej to zachęcam. Widać jak wielką pasja jest podróżowanie dla Piotra, laureata Kolosa 2005 za samotną wyprawę kajakiem 450 kilometrów w górę boliwijskiej rzeki Madidi.

Niezapomniany dzień to ten, kiedy oko w oko spotkał się z jaguarem. Wymarzona podróż - do Nowej Gwinei. Serce pozostawił w Amazonii. I to mimo trudów o których opowiada:

"W dżungli łatwo się zagubić, trzeba robić znaki (np. nacięcia na drzewach), GPS nie działa (baldachim drzew jest zbyt gęsty). Najdokuczliwszym przeciwnikiem są bezszelestne meszki - nie odstraszają ich żadne środki, są aktywne przez całą dobę i bez względu na pogodę. Niezbędne są wtedy skarpetki, rękawiczki, i moskitiera, co przy upale i dużej wilgotności bywa nie do zniesienia. Trud osładza obcowanie z dziewiczą naturą - trzeba wiosłować wiele dni, by dotrzeć do jakiejkolwiek osady."

Opacian szuka kompana do wyprawy na Nową Gwineę. Warto się zainteresować.