Friday, July 24, 2009


MICHAŁ KOCHAŃCZYK I JEGO ZACHWYT ŚWIATEM


Polecam ciekawą rozmowę z Michałem Kochańczykiem w "Gazecie Wyborczej": o tym jak to jest gdy umiera przyjaciel, o smaku porażki, lęku przed starością, o tym dlaczego nie związał się na dłużej z żadną kobietą.

Wstyd się przyznać, wcześniej nie bardzo kojarzyłem Kochańczyka. A sporo zdziałał: jeszcze na pierwszym roku studiów zorganizował pierwszą wyprawę - psim zaprzęgiem, potem zdobywał szczyty na wszystkich kontynentach, penetrował amazońską dżunglę, przemierzał pustynie, szukał złota w Ameryce Południowej i przepłynął tratwą przez Bałtyk.

Na pytanie dziennikarza co jest takiego we wspinaczce, że tyle osób traci dla niej głowę odpowiada:

"Jak wytłumaczyć, co czuje człowiek, który dwa lata szykował ekspedycję, kilkanaście dni wisiał na ścianie szarpany wiatrem? Marzł, walczył ze zmęczeniem, zwątpieniem, z kawałkami lodu. I wygrał. Jak opowiedzieć o śmierci kolegi po drodze, pogrzebie, i zdobyciu szczytu kilka dni później? Bo gdy tam już jesteś, na nagrzanym słońcem wierzchołku, czujesz nieziemską radość, przepełnienie, satysfakcję, której nic nie odda."

I dalej: "Życie to nie tylko jedzenie, picie, prokreacja. W górach, na ścianie, na szczycie odbieramy rzeczywistość inaczej, niż siedząc w fotelu i zmieniając pilotem kanały. Ale góry to nie wszystko. Ja wciąż spełniam swoje dziecięce marzenia - poznaję świat."

Kochańczyk broni też swojego stylu życia (że niby prawdziwe życie nie jest takie jak on prowadzi):

"Ja nie obśmiewam życia, które wiedzie spora grupa mężczyzn - pracują w korporacjach, mają pieniądze na coraz większe samochody i wspaniałe rezydencje. Nie oceniam tych, którzy zdradzają żony i zaniedbują własne dzieci. Zatracają się w piciu albo pracy, która jest tabletką uspokajającą. Ja wybrałem inne życie.
Nie mam etatu, żony, dzieci ani samochodu. Mam za to coś innego."

4 Comments:

Anonymous America Latina said...

nic dodac nic ujac.
dokladnie tak samo mysle jak on.

1:33 AM  
Blogger Rafał Panas said...

Człowiek ma dojrzałe podejście do życia. Wbrew temu co stereotypowo można pomyśleć o "lekkoduchu zwiedzającym świat". Pozdrawiam

10:56 AM  
Anonymous Anonymous said...

Myślę, że warto żyć jak podróżnik lub człowiek korporacji dopóty, dopóki takie życie (podróżnika/człowieka korporacji) nam smakuje i nie powoduje cierpienia innych ludzi, zwłaszcza bliskich.
Pozdrawiam serdecznie Pana Pawła!
Magda z Kielc

2:55 PM  
Anonymous Anonymous said...

Oczywiście pozdrawiam Pana Rafała...

2:56 PM  

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home