Friday, December 14, 2007


ZAGRZEBANI W DŻUNGLI

W Malezji trwa rajd Rainforest Challenge. Ścigają się i Polacy. Z przygodami. Oto fragment - na zachętę - tekstu z "Gazety Wyborczej".

"Woda była wszędzie. Strumieniami lała się z nieba, zamieniając górską ścieżkę w potok głębokiego po kolana błota. Wciskała się do naszych śpiworów i rzeczy osobistych. Unieruchamiała auta i sprzęt elektroniczny. Rady nie dali jej nawet czołowi kierowcy terenowi świata, którzy rzucili rękawicę naturze, startując w malezyjskim rajdzie Rainforest Challenge.

Nie pomogły im najwyższej klasy terenówki wyposażone w wyciągarki, zwolnice i kilkusetkonne silniki. Bezradni byli nawet tutejsi zawodnicy, którzy doskonale znają realia Lasów Deszczowych i wiedzą, czego się można spodziewać podczas trwającej obecnie pory monsunowej. Wystarczyło, aby przez kilka dni natura "pokropiła" wodą, a człowiek stał się bezradny."

Inna sprawa to sensowność takich imprez, które nieodłącznie wiążą się z niszczeniem tropikalnego lasu. Słusznie zwracają na to uwagę forumowicze "Gazety".

Warto pamiętać o tym co o Camel Trophy pisał Jacek Pałkiewicz:

"Przeszkadzał mi zapach benzyny i koleiny wyżłobione przez samochody terenowe, wgryzające się w dziewicze dawniej obszary, gdzie nie było nic prócz dżungli (...)

Co ja tu właściwie robię? Parokrotnie sam sobie zadawałem to pytanie. Chciałem przeżyć także i tę przygodę, ale tęsknię za podróżami, podczas których wszystko zależy wyłącznie od moich własnych sił, gdy tymczasem tutaj... A jednak doświadczam w tym nowym dla siebie środowisku odczuć ambiwalentnych: z jednej strony jestem lekko poirytowany, wiele rzeczy mi przeszkadza, z drugiej zaś dołącza się do tego ciekawość nieznanej sytuacji oraz ludzi, wybranych spośród pół miliona chętnych z dwunastu krajów i co za tym idzie, najlepiej przygotowanych do tego przedsięwzięcia, które jest jakby zawieszone w połowie drogi między przygodą a wielkim cyrkiem reklamowym. (...)

Szefowie Camela od samego początku chcieli pokazać nowy element — potęgę technologii w służbie poszukiwaczy przygód. Zbyt wiele zainwestowanych pieniędzy nie pozwala ani na porażki, ani na błędy. Wszystko jest zaprogramowane, nie ma miejsca na przypadek. Człowiek zawsze może liczyć na maszynę, jego wysiłek jest czysto fizyczny, znikła przestrzeń dla fantazji."

Zdjęcie ze strony www.gazeta.pl

2 Comments:

Anonymous Anonymous said...

A gdyby tak zagrzebać się z Panią Martyną Wojciechowską? ehhh
Z tego co pamiętam Ona też brała udział w tego typu rajdach!
Czy się mylę? mhm...

9:20 PM  
Blogger Rafał Panas said...

Zdaje się, że brała, ale czy rzeczywiście zagrzebanie się z Panią Martyna jest tak koszące? ;)

10:03 PM  

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home