POSŁUCHAJ JAK SONIA I ALEXANDRE POUSSIN PRZESZLI AFRYKĘ
Bardzo ciekawa rzecz wygrzebana w sieci. Z podziwu otworzyłem usta, kiedy poczytałem o podróży francuskiego małżeństwa Sonii i Aleksandra Poussin. Przez trzy lata szli pieszo drogami, a częściej bezdrożami Afryki, od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro.
Jak sami piszą dokonali tego bez sponsorów i sztabu pomagaczy. I to styl ich przygody jest dla mnie najciekawszy. Piszą na swojej stronie:
"Nie było ekipy filmowej, żeby rejestrować wszystkie te spotkania i przygody. Alexandre i Sonia wszystko nakręcili sami, zaopatrzeni w statyw i kamerę DV.
Wyruszyli w drogę sami, bez sponsora ani zaplecza logistycznego. Nigdy nie spali w hotelu, a każde z nich niosło ze sobą tylko 7 kg bagażu, w tym 3 kg samego sprzętu fotograficznego i wideo. Żadnego ubrania na zmianę, z wyjątkiem skarpetek i bielizny. Dodatkowo podkoszulek na noc i moskitiera. Ani misek, ani sztućców. Ani przewodników, ani GPS.
Tak jak mówi to sam Alexandre: „Pomocy udzielają nam Afrykańczycy, którzy codziennie przyjmują nas u siebie i ratują. Tak naprawdę to nie idziemy bez pomocy. Jesteśmy całkowicie zależni”.
Cena do zapłacenia? „Kolki, pchły, nieprzespane noce, malaria. Trzeba pokornie godzić się, aby pić i jeść to, co jest nam ofiarowane, łapać choroby i robactwo, które grasuje pod chatach, być ciągle budzonym przez kozły w okresie godowym, pianie kogutów o północy lub przebiegające szczury, zrezygnować z intymności. Nagrodą jest spotkanie, wymiana. Bo jest wymiana: dużo dajemy z samych siebie, odpowiedzialnie odgrywamy naszą rolę gości: opowiadamy, przynosimy wieści z sąsiednich wiosek, rozśmieszamy, leczymy, doradzamy, pocieszamy…”
Napisali książkę, nakręcili film, można też posłuchać świeżego wywiadu z Aleksandrem. Nie zdradzę tajemnicy, że afrykańska wyprawa nie była pierwszą super przygodą jaką przeżył Aleksander...
Zdjęcie ze strony www.africatrek.com
0 Comments:
Post a Comment
Subscribe to Post Comments [Atom]
<< Home