Sunday, July 02, 2006

45 LAT TEMU ZMARŁ HEMINGWAY

Pisarz, konser cygar i alkoholu, korespondent wojenny, miłośnik rybołóstwa i myślistwa - to wszystko za mało żeby opisać Ernesta Hemingwaya. Może wystarczy powiedzieć krótko: twardziel. Człowiek, który ostatecznie nie sprostał trudom życia i strzelił sobie w głowę.

Jego opowiadania i reportaże to dla mnie świetna szkoła zwięzłego, precyzyjnego pisania. Najbardziej lubię jego "afrykańskie" kawałki. Nadal robią na mnie wrażenie opowiadania "Śniegi Kilimandżaro" czy "Krótkie szczęśliwe życie Franciszka Macombera".

Papa - jak sam o sobie mówił - miał mnóstwo przywar. Kochał krwawą korridę, choć miał cztery żony (a może właśnie dlatego) był mizoginistą, śmieszy pozą macho. Ale z drugiej strony czuł, co w życiu ważne.

"Człowiek nie tylko powinien być panem i władcą swej śmierci, nie tracąć godności w tej ostatniej chwili, lecz musi również kontrolować chwilę bieżącą i korzystać z każdego momentu życia, jakby miał być momentem ostatnim. Intensywne przeżywanie każdej chwili to w gruncie rzeczy jedyny środek, pozwalający nam uzyskać pewną forme nieśmiertelności" - taki charakterystyczny rys twórczości Hemingwaya dostrzegł jeden z jego licznych biografów, a przypomniał Bartosz Marzec w piątkowym wydaniu Rzeczpospolitej.

0 Comments:

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home