MARTYNA WOJCIECHOWSKA O WEJŚCIU NA MOUNT EVEREST
- Widok z najwyższej góry świata był przepiękny, ale szczęście jest gdzie indziej - tak Martyna Wojciechowska wspomina swój pobyt na szczycie Mount Everestu. Zdobyła go 18 maja razem z Bogusławem Ogrodnikiem, Dariuszem Załuskim, Januszem Adamskim oraz Tomaszem Kobielskim.
Znana telewizyjna dziennikarka chciała w tym miejscu pokazać "gest Kozakiewicza" tym, którzy wątpili w powodzenie jej przedsięwzięcia.
- Zdobycie Everestu jest zbyt poważną sprawą, by traktować je tylko jako zwrócenie na siebie uwagi - powiedziała w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami. - Są inne, lepsze sposoby na pokazanie siebie światu, jak chociażby występ w popularnym programie telewizyjnym. Na najwyższe szczyty świata wchodzi się z wewnętrznej potrzeby.
W tym czasie gdy Martyna Wojciechowska była ze swoimi kolegami w Himalajach górę gór zamierzało atakować 25 innych wypraw.
- Obozy niektórych ekip przypominały małe miasteczka. My mieliśmy dla wszystkich członków naszej ekspedycji jeden namiot. Amerykanie zabierają za sobą m.in. toalety, agregaty prądotwórcze, a w namiotach leżą dywany - nadmieniła Martyna Wojciechowska.
Wyposażenie wyprawy zależy od finansów. Znane są przypadki, gdy bardzo bogaci ludzie potrafią zabrać do pomocy ośmiu nepalskich wspinaczy.
- Bez Szerpów nie byłoby możliwości zdobycia Everestu. Za swą pracę dostają do pięciu tysięcy dolarów. Dla porównania pracownik sklepu w Katmandu zarabia sto dolarów na miesiąc.
Spotkałam się z sytuacją gdy Szerpa informował nas, że jak ma katar, zamiast sześćdziesięciu kilogramów zabierze o dwadzieścia mniej. Gdy otrzymał odpowiednią zapłatę okazało się, że wspomagające go zwierzę szybko ozdrowiało - powiedziała dziennikarka.
Martyna Wojciechowska słyszała opinie, że po zapłaceniu na Mount Everest można wnieść każdego. - Nie bardzo to sobie wyobrażam. Owszem, w najwyższe góry świata wybierają się ludzie, którzy nie mają za grosz wyobraźni. Dlatego też ich udział w wyprawach czasem kończy się tragicznie - komentuje.
Gdzie jest szczęście? Tego Wojciechowska dziennikarzom już nie zdradziła.
Nadal w mocy jest pytanie: czy to dziennikarka jest tak sprawna i zdeterminowana czy na najwyższą górę swiata może wejsć każdy?
Źródło: Polska Agencja Prasowa
- Widok z najwyższej góry świata był przepiękny, ale szczęście jest gdzie indziej - tak Martyna Wojciechowska wspomina swój pobyt na szczycie Mount Everestu. Zdobyła go 18 maja razem z Bogusławem Ogrodnikiem, Dariuszem Załuskim, Januszem Adamskim oraz Tomaszem Kobielskim.
Znana telewizyjna dziennikarka chciała w tym miejscu pokazać "gest Kozakiewicza" tym, którzy wątpili w powodzenie jej przedsięwzięcia.
- Zdobycie Everestu jest zbyt poważną sprawą, by traktować je tylko jako zwrócenie na siebie uwagi - powiedziała w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami. - Są inne, lepsze sposoby na pokazanie siebie światu, jak chociażby występ w popularnym programie telewizyjnym. Na najwyższe szczyty świata wchodzi się z wewnętrznej potrzeby.
W tym czasie gdy Martyna Wojciechowska była ze swoimi kolegami w Himalajach górę gór zamierzało atakować 25 innych wypraw.
- Obozy niektórych ekip przypominały małe miasteczka. My mieliśmy dla wszystkich członków naszej ekspedycji jeden namiot. Amerykanie zabierają za sobą m.in. toalety, agregaty prądotwórcze, a w namiotach leżą dywany - nadmieniła Martyna Wojciechowska.
Wyposażenie wyprawy zależy od finansów. Znane są przypadki, gdy bardzo bogaci ludzie potrafią zabrać do pomocy ośmiu nepalskich wspinaczy.
- Bez Szerpów nie byłoby możliwości zdobycia Everestu. Za swą pracę dostają do pięciu tysięcy dolarów. Dla porównania pracownik sklepu w Katmandu zarabia sto dolarów na miesiąc.
Spotkałam się z sytuacją gdy Szerpa informował nas, że jak ma katar, zamiast sześćdziesięciu kilogramów zabierze o dwadzieścia mniej. Gdy otrzymał odpowiednią zapłatę okazało się, że wspomagające go zwierzę szybko ozdrowiało - powiedziała dziennikarka.
Martyna Wojciechowska słyszała opinie, że po zapłaceniu na Mount Everest można wnieść każdego. - Nie bardzo to sobie wyobrażam. Owszem, w najwyższe góry świata wybierają się ludzie, którzy nie mają za grosz wyobraźni. Dlatego też ich udział w wyprawach czasem kończy się tragicznie - komentuje.
Gdzie jest szczęście? Tego Wojciechowska dziennikarzom już nie zdradziła.
Nadal w mocy jest pytanie: czy to dziennikarka jest tak sprawna i zdeterminowana czy na najwyższą górę swiata może wejsć każdy?
Źródło: Polska Agencja Prasowa
0 Comments:
Post a Comment
Subscribe to Post Comments [Atom]
<< Home