Wednesday, May 16, 2007


NAJEMNIK W TARAPATACH

To będzie historia człowieka, który ma krew na rękach, zarabia na wojnach w najbardziej zapadłych krańcach świata. Wiem, tak naprawdę w życiu najemników nie ma nic romantycznego, a ich przygoda ma wyjątkowo ponure oblicze. Jednak być może to ostatni awanturnicy w starym stylu.

Słynny, lecz nieco już podstarzały najemnik (rocznik 1953), Simon Mann odsiaduje wyrok w Zimbabwe za próbę obalenia dyktatora Gwinei Równikowej w 2004 r. W ostatni piątek miał wyjść na wolność, ale jak pisze w barwnym artykule Wojciech Jagielski, może trafić do Czarnej Plaży - najgorszego więzienia w Afryce. Brzmi fatalnie biorąc pod uwagę średnią sytuację w wiezieniach na tamtym kontynencie.

Mann wpadł, bo jego ludzie (średnia wieku ok. 40 lat) nie potrafili utrzymać języka za zębami. Służby specjalne zatrzymały najemników na lotnisku w Harare (stolica Zimbabwe) w samolocie nafaszerowanym bronią. Oczywiście mocodawcom Manna nic się nie stało. Wśród nich są bogacze z londyńskiego city, gwinejski dysydent Severo Moto oraz Mark Thatcher syn byłej brytyjskiej premier i przyjaciel feralnego "psa wojny".

Mann to niezwykle barwna postać. Był komandosem SAS, służył m. in. w Irlandii Północnej, Angoli, centralnej Ameryce, Zatoce Perskiej (1991 r.) pracował z Sandline International oraz Executive Outcomes - słynnymi agencjami ochroniarskimi, a w gruncie rzeczy najemniczymi armiami. Mann zagrał w świetnym filmie Bloody Sunday (2002 r.) - wcielił sie w angielskiego oficera, który wydał rozkaz strzelania do irlandzkich demonstrantów.

Reżyser filmu Paul Greengrass tak opisuje najemnika: "Ludzki człowiek, ale poszukiwacz przygód... bardzo angielski, romantyk, świetny kompan".

Jeszcze inni nazywają go pełnym tajemnic, skrytym człowiekim o twarzy pokerzysty.

Simon Mann planował zarobić fortunę na autobiografii, ale na wyjście z Czarnej Plaży w jednym kawałku ma marne szanse.

Zdjęcie Simona Manna ze strony www.theage.com.

2 Comments:

Anonymous Anonymous said...

a szkoda, ze ksiazki nie bedzie. Andy McNab pisal ciekawie, choc chlopaki z pulku pozniej mowili o nim nienajlepiej ... moze Mann nie bedac juz od dawna w pulku napisalby o tym i o tamtym troche wiecej ...

11:27 PM  
Blogger Rafał Panas said...

Ciekawe czy by zaryzykował :)A propos właśnie czytam najnowszą powieść Le Carrego "Pieśń Misji" - fajna rzecz, też o najemnikach i podejrzanych interesach w Afryce

11:55 AM  

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home