TRENERZY ŚMIERCI
O kompletnej głupocie "trenerów survivalu", która doprowadziła do tragedii przeczytałem w dzisiejszej Gazecie Wyborczej.
Wszystko rozegrało się w pustynnych górach stanu Utah (USA). 29-letni Dave Buschow robił kurs przetrwania. Zmarł drugiego dnia kursu. Był skrajnie wyczerpany, wymiotował, miał halucynacje. Mimo to trenerzy odmówili mu wody. Chcieli żeby ukończył zadanie i zaliczył kurs! Chodziło o odnalezienie źródła wody w trudnym terenie. Buschow zmarł 100 metrów od wody.
Trenerzy tłumaczą się wyjątkowo kuriozalnie. Jak pisze Wyborcza, "spece od przetrwania" twierdzą, że Buschow podpisał wymagane oświadczenia i wiedział, że przez pierwsze trzy dni grupa nie będzie miał stałego dostępu do wody.
Zastanawiam się ilu podobnych pseudo twardzieli prowadzi szkoły sztuki przetrwania. Także w Polsce. Przypominam sobie sprawę pewnego trenera karate, który kopał chłopców w krocza żeby sprawdzić ich odporność. Może potencjalnych trenerów survivalu powinien badać psycholog?
Zdjęcie Davea Buschowa ze strony Gazety Wyborczej
1 Comments:
10 letni chłopak to nie brzdąc, ja byłem z corką 9 - letnią w Irian Jaya i nie uważam tego za coś niezwykłego
Post a Comment
Subscribe to Post Comments [Atom]
<< Home