FAWCETT: TAJEMNICA POSZUKIWACZA ELDORADO
Za siedem dni premiera czwartej części przygód Indiany Jonesa. Czuć to w powietrzu, rusza kampania promocyjna. W porządku, takie czasy. Skuszony zajawką na okładce zajrzałem do najnowszego miesięcznika
Focus.
"Kim był prawdziwy Indiana Jones" krzyczy tytuł, a obok znanej fizjonomii Harrisona Forda, zdjęcie jakiegoś brodacza w korkowym kapeluszu.
Tekst ciekawy, a jego bohaterem
Percy Harrison Fawcett (rocznik 1867). To człowiek, który w 1905 wytyczył granicę między Boliwią a Brazylią, był żołnierzem na Cejlonie, zahaczył o północną Afrykę. Jednak, jak pisze autor,
najlepiej wyszło mu zaginięcie.Otóż
Fawcett postanowił wraz z synem i jeszcze jednym młodym człowiekiem znaleźć zaginione w dżungli mityczne Złote Miasto. Czy je znalazł nie wiadomo, bo ślad się za nim urwał w 1925 r. Ruszyły ekspedycje ratunkowe podczas których życie straciło, jak pisze Focus, sto osób.
Rzeczywiście historia poszukiwań jest bardzo frapująca. Jedni mieli znaleźć część wyposażenia Fawcetta, inni jego samego uwięzionego przez Indian, kolejni dostali od tubylców szczątki śmiałków (po powrocie okazało się, że to nie prawda). Tropem ojca ruszył też drugi syn, ale nic nie ugrał.
Tymczasem tajemnicę zaginięcie może skrywać kufer pilnie strzeżony przez potomków awanturnika. Z zebranych tam zapisków wynika, że Fawcett, ni mniej ni więcej, chciał zostać w Brazylii i zorganizować w dżungli sektę opartą na kulcie syna i elementach
teozofii. Polecam lekturę.
PS 1. Bawi mnie tylko doczepianie na siłę do całej pasjonującej historii filmowego bohatera. Autor pisze, że Fawcett był pierwowzorem Jonesa, żeby za chwilę z rozbrajającą szczerością przyznać, że reżyser i scenarzysta nigdy tego nie potwierdzili.
PS 2. Na koniec mały konkurs.
Kto znajdzie jak najwięcej osób nazywanych "prawdziwym Indianą Jonesem"? Ja od ręki mam dwóch: Jacka Pałkiewicza (też szukał Złotego Miasta!) i Cyzia Zyke. A jest ich pewnie o wiele więcej. Każdy chciałby być archeologiem - awanturnikiem.
Zdjęcie ze strony:
www.imaginaire.ca