Sunday, December 30, 2007


KSIĄŻKA MISTRZA PODRÓŻY

Kiedy nie ma szans na podróż czytam o podróżach. Na biurku leży rzecz świeżo wydana i chwalona: Bruce Chatwin "W Patagonii".

Natka z okładki brzmi zachęcająco. Chatwin (1940-1989) zakończył z dania na dzień prace w renomowanym domu aukcyjnym (szło mu tam wyśmienicie) wysyłając do przełożonych telegram: "Wyjechałem do Patagonii na 6 miesięcy". Ciekawostka - to jego powieść "Viceroy of Ouidach" przeniósł na ekran Werner Herzog (głośny film "Cobra Verde"). Chatwin uchodzi za jednego z najgłośniejszych pisarzy angielskich drugiej połowy XX wieku.

Trudno napisać coś zaskakującego i świeżego w gatunku relacji z podróży. Przeczytam "Patagonię" Chatwina i dam znać czy warto.

Saturday, December 22, 2007


INDIANA JONES I KRÓLESTWO KRYSZTAŁOWEJ CZASZKI

Tak będzie nazywała się czwarta część przygód awanturniczego archeologa. Premiera 22 maja przyszłego roku. Dla zaostrzenia apetytu pierwszy plakat filmu, znaleziony na www.indianajones.com

Friday, December 14, 2007


ZAGRZEBANI W DŻUNGLI

W Malezji trwa rajd Rainforest Challenge. Ścigają się i Polacy. Z przygodami. Oto fragment - na zachętę - tekstu z "Gazety Wyborczej".

"Woda była wszędzie. Strumieniami lała się z nieba, zamieniając górską ścieżkę w potok głębokiego po kolana błota. Wciskała się do naszych śpiworów i rzeczy osobistych. Unieruchamiała auta i sprzęt elektroniczny. Rady nie dali jej nawet czołowi kierowcy terenowi świata, którzy rzucili rękawicę naturze, startując w malezyjskim rajdzie Rainforest Challenge.

Nie pomogły im najwyższej klasy terenówki wyposażone w wyciągarki, zwolnice i kilkusetkonne silniki. Bezradni byli nawet tutejsi zawodnicy, którzy doskonale znają realia Lasów Deszczowych i wiedzą, czego się można spodziewać podczas trwającej obecnie pory monsunowej. Wystarczyło, aby przez kilka dni natura "pokropiła" wodą, a człowiek stał się bezradny."

Inna sprawa to sensowność takich imprez, które nieodłącznie wiążą się z niszczeniem tropikalnego lasu. Słusznie zwracają na to uwagę forumowicze "Gazety".

Warto pamiętać o tym co o Camel Trophy pisał Jacek Pałkiewicz:

"Przeszkadzał mi zapach benzyny i koleiny wyżłobione przez samochody terenowe, wgryzające się w dziewicze dawniej obszary, gdzie nie było nic prócz dżungli (...)

Co ja tu właściwie robię? Parokrotnie sam sobie zadawałem to pytanie. Chciałem przeżyć także i tę przygodę, ale tęsknię za podróżami, podczas których wszystko zależy wyłącznie od moich własnych sił, gdy tymczasem tutaj... A jednak doświadczam w tym nowym dla siebie środowisku odczuć ambiwalentnych: z jednej strony jestem lekko poirytowany, wiele rzeczy mi przeszkadza, z drugiej zaś dołącza się do tego ciekawość nieznanej sytuacji oraz ludzi, wybranych spośród pół miliona chętnych z dwunastu krajów i co za tym idzie, najlepiej przygotowanych do tego przedsięwzięcia, które jest jakby zawieszone w połowie drogi między przygodą a wielkim cyrkiem reklamowym. (...)

Szefowie Camela od samego początku chcieli pokazać nowy element — potęgę technologii w służbie poszukiwaczy przygód. Zbyt wiele zainwestowanych pieniędzy nie pozwala ani na porażki, ani na błędy. Wszystko jest zaprogramowane, nie ma miejsca na przypadek. Człowiek zawsze może liczyć na maszynę, jego wysiłek jest czysto fizyczny, znikła przestrzeń dla fantazji."

Zdjęcie ze strony www.gazeta.pl

Tuesday, December 11, 2007




WYPRAWA KAJAKOWA ZAPROWADZIŁA GO ZA KRATKI

John Darwin zaginął ponad pięć lat temu. Jego pusty kajak znaleziono na plaży w Seaton Carow w północno-wschodniej Anglii. Ciało 51-latka nie znaleziono. Kilka dni temu okazało się, że wcale nie rozbił się o skały wyrastające z Morza Północnego .

Proszę sobie wyobrazić jakie było zdziwienie żony Darwina, kiedy jej małżonek zgłosił się w listopadzie na komisariat w Londynie. Nie pamiętał co się z nim działo przez ostatnie pięć lat. Policjantom, jak czytamy na portalu www.iol.co.za powiedział: Chyba jestem zaginioną osobą.

Niezwykła historia. Tym bardziej, że małżonkowie kilka dni temu trafili do aresztu. Pani Darwin przyznała się, że zainkasowała odszkodowanie, jej mąż wrócił do domu po roku i przez trzy lata ukrywała go przed rodziną, w tym dwoma synami. Zamieszkali w Panamie. Jednak pan Darwin nie mógł znieść rozłąki z synami i dlatego zgłosił się na policję.

Jaki morał z tej opowieści? Kajaki służą do pływania, a nie do kombinowania.